Nazwa bloga: http://pokochaj--huncwota.blogspot.com/
Autor: Panna Jadzia
Oceniająca: Caroline
1. Pierwsze wrażenie
Zacznę od adresu. Razi mnie w nim ten podwójny myślnik po "pokochać". Sprawdziłam, czy normalna wersja jest dostępna- no i jest, i w dodatku przez ciebie. Nie mam pojęcia, dlaczego korzystasz z wersji z podwójnym myślnikiem. Zaczęłam się nad tym poważne zastanawiać i doszłam do wniosku, że to może być jakaś awaria Bloggera, w sensie straciłaś dostęp do konta, czy coś. Nie wnikam. Na twoim miejscu jednak rozważyłabym zmienienie adresu, bo niesamowicie można czytelnika takim podwójnym myślnikiem zakręcić. Widzi tytuł- wpisuje, widzi twój nick, ale postów brak. Myśli sobie, że pewnie jeszcze nie zaczęłaś, podczas gdy masz prawie tuzin rozdziałów u siebie. Sama najpierw chciałam wpisać jeden myślnik, ale w porę się zorientowałam, co do pomyłki. Ale dobra- adres jest na temat, domyślam się z niego, że będzie to Era Hunców. W porządku. Od razu skojarzyłam też, że piszesz o Jily, no bo w końcu, gdyby chodziło o Łapę albo Lunatyka (kwestię Glizdogona przemilczę) to chyba czasownik pokochać nie byłby w trybie rozkazującym... No bo kogo trzeba by było zmuszać do miłości względem Syriusza Blacka? Tak mi się nawinął James na myśl i James był. Naturalnie w parze z Lily. I dobrze. Lubię wnioskować po adresie, co do tematyki, i lubię mieć rację. Masz ode mnie plus. Ach, i jeszcze jedno- Bogu dzięki, że adres jest po polsku! Ja już mam po dziurki w nosie wszystkich tych zapożyczeń z angielskiego... Niech Anglicy mogą pisać własne fanficki z adresami w ojczystym języku! Tak Polacy im blokują... Może być teraz modny angielski, w porządku, ale nie popadajmy ze skrajności w skrajność. Niedługo polscy autorzy zaczną w ogóle będą pisać polskie książki nie po polsku. Cofamy się do średniowiecza i łaciny jako języka urzędowego...Podsumowując- adres na plus- wpada w pamięć, nie jest za długi, mnie się podoba.
Belka. Dlaczego powtórzyłaś adres? Przecież po to jest belka, żeby wstawić jakiś cytat... Ja rozumiem, że to jest tytuł- Pokochaj Huncwota, ale dotarło to do mnie już po wpisaniu adresu. Cytatów potterowskich, miłosnych jest multum- połowa z nich wpasuje się w tematykę opowiadania. Nie wiem jak u innych, ale ja zawsze zwracam uwagę na belkę- w końcu to ona się wyświetla jako tytuł, a nie adres. Jest ważniejsza. Jak cytat na belce jest tajemniczy, refleksyjny, to zawsze to lepsze pierwsze wrażenie. Naprawdę, znajdź coś sobie na belkę.
O szablonie nagadam się później, a więc napiszę tylko to, co mi się ciśnie w usta- nie cierpię nagłówków i niczym niepowiązanego ze sobą tła. Moim zdaniem wszystko powinno być ze sobą zespolone, nagłówek powinien być zrobiony profesjonalnie, tło powinno być tylko tłem. U ciebie układ, szablon wręcz odpycha.
Dobra, pierwsze wrażenie- mieszane. Czy pokocham twojego Huncwota? Zobaczymy.
6,5/10 p (połówka za polski adres)
2. Grafika.
Okej, teraz mogę się nagadać. Jak u ciebie wygląda? Jest tło, które niby wprowadza w tematykę potterowską, ale to nie te czasy. Te znicze, okulary i rażący napis HARRY POTTER, nawet okładki książek... To nie pasuje. Zamiast tego powinna się pojawić bodajże Mapa Huncwotów, bijąca wierzba i takie rzeczy, które kojarzą się z Huncwotami! Pamiętaj, że to wszystko dzieje się przed narodzinami Harry' ego, a więc jak spotkasz czarodzieja na ulicy i spytasz o Harry' ego Pottera to on zmarszczy brwi, spojrzy na ciebie dziwnie i nic więcej. Wtedy nie było Wybrańca, więc jego nazwisko nie może paradować sobie w tle. Wtedy jeszcze nie wyprodukowano jego okularów (no dobra, to mogą być okulary Jamesa). J.K. Rowling nie napisała swoich książek, bo to lata siedemdziesiąte. To może być fanfick na podstawie książki o tym tytule, ale to nie to jest najważniejsze. Szablon nie jest tylko po to, żeby ładnie wyglądało. Ma naprowadzać na tematykę. Tutaj jedyne co naprowadza na tematykę to zdjęcio-nagłówek, kompletny fan art... nie, nie... To nie za dobrze wygląda. Taki kompletny miks, wiesz? Adres i nagłówek naprowadzają na Huncwotów, a tło na Czasy Złotego Trio.
Jak już wspominałam nie cierpię kombinacji z oddzielnym nagłówkiem i tłem, i nie daj Bóg jak jeszcze jest jeden wielki blog, na którym kotłuje się tekst i gadżety bloggerowskie. Kompletny chaos. Powinny być jakieś kolumny, kolumieńki, chmurki, odstępy... Na chwilę obecną jest przecież tyle tych wszystkich szabloniarni- naprawdę ogrom, jak chcesz to ci nawet prześle adresy, na pewno coś sobie znajdziesz. Naprawdę szkoda tak upraszczać wygląd bloga.
Nie jest źle, naprawdę. Źle byłoby gdyby szablonem był jeden z tych, które Blogger oferuje jako początkowe. Coś tam zmieniłaś, pobawiłaś się i to dobrze- ale wygląd i tekst na siebie nie nachodzą.
4/ 10 p
3. Treść
Dobra, lecimy z koksem- zaczynam czytać. Rozdziały piszesz krótkie, ale nie zbyt krótkie- taki złoty środek, jest okej. Co radzę zrobić? Wyjustować tekst i oddzielić z grubsza akapity. Mnie brak akapitów niemiłosiernie drażni, chociaż muszę przyznać, że spotykam się z nimi coraz rzadziej na blogach. Czy to taka moda na tekst bez ładu i składu, gdzie oczy zaczynają błądzić po linijkach? Tak, wiem, uprzedzenia, ale wystarczy kliknąć ENTER i kilka razy nacisnąć spację, żeby wszystko wyglądało hmm... profesjonalniej? Tak, to dobre słowo. Nie wspomnę o wyjustowaniu, które kosztuje jedno kliknięcie. A wiesz, już chciałam cię pochwalić, bo pierwsze rozdziały mają akapity, ale potem, nie wiem czemu, z tego zrezygnowałaś.
* dialogi
Pewnie nagadam się teraz o poprawnym zapisywaniu dialogów... Dobrze więc, dla przykładu dam zdania z pierwszego rozdziału:
-Wiesz kto został prefektem Gryffindoru?-zapytała uśmiechając się- Dam ci podpowiedź. Siedzi obok ciebie i powtarzała transmutacje.
Jak powinno być?
-Wiesz, kto został prefektem Gryffindoru?- zapytała uśmiechając się. (KROPKA!) -Dam ci podpowiedź- siedzi obok ciebie i powtarza transmutację.
Z dialogami jest sprawa prosta, ale łatwo się pomylić, to prawda. Można pisać albo z kropką, albo bez kropki. Z kropką pisze się, kiedy są dwa zdania "wiesz, kto został prefektem Gryffindoru?" i "dam ci podpowiedź- siedzi obok ciebie i powtarza transmutację"- jest kropka. Oddzielasz od siebie dwa różne zdania. A w przypadku, gdyby to było jedno zdanie, np.:
-Dam ci podpowiedź- rzuciła tajemniczo- siedzi obok ciebie i powtarza transmutację.
Jest jedno zdanie- nie ma kropki, bo to jakby wtrącenie, piszemy bez kropki, a kontynuację zdania z małej litery. A więc prosto ujmując- jeśli ktoś wypowiada kilka zdań, a narrator oddziela je od siebie tekstem wtrąconym w mowie zależnej- jest kropka. Jeśli wypowiadamy tylko jedno zdanie, a właściwie narrator tak jakby "rozbija" to zdanie- nie ma kropki, tylko myślnik i kontynuacja z małej litery.
Następna sprawa:
-Będę mogła w końcu odbierać punkty Potterowi- ucieszyła się i dodała- Jedziesz z moim rodzicami na zakupy na pokątną?
Tutaj znowu mamy dwa zdania, a więc powinna być kropka, ale narrator z góry narzuca Lily ton głosu, przytacza ją, a więc musisz dać dwukropek:
-Będę mogła w końcu odbierać punkty Potterowi!- ucieszyła się i dodała: -Jedziesz z moimi rodzicami na zakupy na Pokątną?
Błąd z kropkami w dialogach powtarza się u ciebie nagminnie, więc mam nadzieję, że trochę wyjaśniłam tę sprawę.
Następne, co jest niezmiernie ważne w opowiadaniach, a o co wiele osób często ignoruje- naturalność zdań.
To powinno być tak: narrator jest obojętny, nie auktorialny, wszechwiedzący, nie komentuje, nie używa mowy potocznej i wtedy wolno, a nawet trzeba, używać wyszukanych wyrażeń i trudniejszych słów, ale tylko wtedy. Na co dzień nikt nie zawoła do ciebie:
-Hejże! Ma matka kornie prosiła, bym ja pożyczyła od ciebie tweedową koszulę, aczkolwiek wcale mi się nie podoba.
Dobra, zdanie jest bez sensu, ale mam nadzieję, że wiesz, co chcę powiedzieć. Musi być naturalnie. Mogą być powtórki, bohaterowie mogą używać mowy potocznej, mogą się jąkać, mogą się zacinać, mogą tworzyć jakieś neologizmy, czego w żadnym wypadku nie może robić narrator, wszystko, byle tylko nie gadali jak kompletne roboty.
I ty na całe szczęście to szanujesz. Czytałam na głos, żeby sprawdzić, jak to będzie brzmiało i brzmi dobrze. Za naturalne dialogi dam ci dodatkowy punkt.
Czego się jeszcze uczepić... Ach, wiem! Twoi bohaterowie są zbyt skorzy do zwierzeń, a raczej zbyt otwarci. Nieludzko otwarci. Syriusz rozmawia z dziewczyną i już opowiada o swoich różniących się znacznie od rodziny poglądach. Ja rozumiem, że jest sprowokowany, ale... istnieje taka bariera. Pewnych tematów się nigdy nie porusza. Syriusz zobaczył Vicky, a ta od razu na niego naskakuje. Dobra, dziewczyna może mieć temperament, czemu by nie, ale ja nigdy bym nie naskoczyła na kogoś, kogo widzę pierwszy raz w życiu, że pewnie jak reszta wielbi czystą krew! I jeszcze ten suuuper argument:
-A więc co ty tu robisz?
A ty, Vicky? Obydwoje są w identycznej sytuacji, więc ona nie powinna się go tak czepiać. Rozumiesz, o co mi chodzi? Przedstawiasz myśli i uczucia bohaterów poprzez rozmowę- w sumie prawidłowo, ale wszystko toczy się zbyt szybko, żeby schodzić na pewne tematy. Dziewczyny zbyt szybko zaprzyjaźniły się z Viktorią. Przecież jest nowa, a więc powinny odczuwać jakiś niepokój, ciekawość, powinny się powoli poznawać, pytać, zaprzyjaźniać... ale nie. One traktują ją jakby były starymi psiapsiółami od pierwszej klasy, bronią ją przy stole, plotkują, wychwalają... I zwierzają się praktycznie obcej osobie. A nie są wcale zdesperowane.
2/ 4 p
* bohaterowie
Ach... Moja ulubiona kategoria, tutaj będę miała najwięcej do powiedzenia. Zacznę może tak:
Na chwilę obecną jest multum przeróżnych blogów o Jily. Jedne gorsze, drugie lepsze, ale nawet w najlepszych pojawia się jeden, ten sam błąd- James i Lily są źle wykreowani.
Panna Evans albo jest idealna, piękna, inteligentna, utalentowana, wszyscy ją kochają i lubią- czyli jest typową Mary Sue, albo jest wyszczekana, ma temperamencik, ale w głębi duszy jest bardzo wrażliwa i boi się miłości i odrzucenia. Jest też Lily-Robot, czyli taka Lily, o której nie wiadomo nic i nie potrafiłabym wskazać u niej żadnej cechy. Jak u robota.
James Potter z kolei albo jest romantycznym Huncwotem, aroganckim i pewnym siebie bożyszczem całej żeńskiej populacji, który jest inteligentny, bystry, zdolny, wysportowany i zabójczo przystojny; albo jest rozwydrzonym bachorem, który musi dostać, co tylko dusza zapragnie, a ja marzę tylko o tym, żeby go udusić poduszką.
I naprawdę ciężko ich wykreować. Naprawdę. W tym wszystkim musi być złoty środek- James musi być mądry, utalentowany, przystojny i wysportowany, bo tak nakazuje kanon, ale jego wady powinny przykrywać ten idealizm, a więc musi być złośliwy, arogancki i miejscami denerwujący, ale z zachowaniem normy, żeby to w pewien sposób dodawało mu uroku. On jest trudny.
Lily z kolei powinna mieć charakterek, to prawda, ale nie można zapominać o jej miłości do zasad, kujoństwie i tym, że jest odrobinę nudna. I tutaj znowu, żeby była dobrą bohaterką, trzeba pracować nad jej subtelnym charakterem i jednocześnie drugim obliczem choleryczki. Tak, żeby utworzyć tak jakby Jekylla i Hyde' a, ale ze smaczkiem. I ona jest jeszcze trudniejsza.
A w jakim ty idziesz kierunku?
O Lily nie za wiele jest powiedziane- niby jest wredna i wybuchowa, ale jednocześnie stawia się za Severusem mimo, że nie jest on najlepszym kumplem- zostawia ją na Pokątnej praktycznie bez powodu i w ogóle...
Rola Jamesa ogranicza się do uganiania się za Lily, walenia głupich komentarzy i odpracowywania szlabanów. Powinnaś pociągnąć jego charakter- opisać jego relację z Syriuszem, jego uczucia względem Lily- zdziwienie, że nie dała mu się tak łatwo, ale i smutek ze zwykłego faktu, że jego miłość jest nieodwzajemniona. Potter nie jest infantylny i dziecinny- to bardzo głęboka postać, którą ciężko wykreować, ale o tym już mówiłam. Poświęć mu trochę czasu. Śmiem twierdzić, że opowiadanie o Jily jest tak dobre, jak dobry jest James. Jeśli ja sama zaczynam się w nim zakochiwać (a kochliwa nie jestem), to zakochuję się przy okazji w opowiadaniu. Jeśli mnie denerwuje- opowiadanie jest denerwujące, to proste.
Vicky- kuzynka Syriusza, w której się zakochał, typowa Dorcas Meadowes/Mary Sue, tylko inaczej się nazywa. Wyszczekana, piękna, zdolna, utalentowana, wszyscy ją lubią, każda dziewczyna chce nią być i każdy chłopak chce z nią być. Nie lubię jej. Najpierw naskakuje na Syriusza bez powodu, potem bez powodu atakuje Snape' a na eliksirach (chociaż go nie zna- Huncwoci znali go przez pięć lat, więc mogą go sobie nie lubić, ale ona? Szczyt bezczelności). Swoim idealnym charakterem może przyprawić o poważne kompleksy albo niepohamowaną chęć zwalenia jej z Wieży Astronomicznej.
Syriusz- Syriusz to Syriusz. Zachowuje się jak drań, chce zaliczyć każdą dziewczynę w Hogwarcie i nie może pojąć, czemu Victoria go odrzuca. Proszę cię, nie zmieniaj go w zakochanego pantofla. On ma być podły i nieliczący się z uczuciami dziewczyn. Typowy babiarz, który wreszcie zrozumie swoje błędy- ale stopniowo. Można go popsuć równie łatwo jak Jamesa albo Lily.
Alicja i Samantha- sztuczne tło, pokazują się, żeby nie było, że ich nie ma.
Remus i Peter- jw.
Snape- przynajmniej go nie zignorowałaś, jest, głównie jako ofiara, ale jest. Pamiętaj o tym, że on sam święty nie był i potrafił walnąć Sectumsemprą w swoich prześladowców. Z pewnością nie był tak opanowany jak u ciebie.
Ehh... Wiesz kogo mi brakuje? Czarnego charakteru. Takiego łotra, jakiegoś Ślizgona-Śmierciożercę, który naprawdę jest zły, bo mówiąc czarny charakter nie mam na myśli złego-bo-rozwala-innym-związki, tylko kogoś, kto będzie próbował wcisnąć ich w szeregi Czarnego Pana. Pamiętaj, że Lily i James trzykrotnie oparli się Voldemortowi i to nie przez ich krótką działalność dla Zakonu, ale być może również w Hogwarcie. Nie zapominaj o wojnie. Wiem, że to trudne, ale musisz powoli uśmiercać bohaterów ich krewnych, rodziców... Musisz podkreślać bezwzględność i okrucieństwo Voldemorta. I nie ignoruj Petera! Był zdrajcą, może nawet przez cały Hogwart, a więc niech kabluje!
Kolejna rzecz- na ogół bohaterowie są jak... simy w Simsach. Muszą mieć zarówno wady, jak i zalety. Ideałów po prostu NIE MA. A nawet jak się jakiś zdarzy, to zazwyczaj nikt za nim nie przepada- a to z zazdrości, a to po prostu się taki znudzi. Nie mam pojęcia, jakim przykładem się posłużyć, żeby nikogo nie obrazić... Hmmm- niech będzie- Ridge w "Modzie na Sukces"- pamiętam, że gdy tylko babcia włączała odcinek cztery tysiące-cośtamcoś, dziadek się budził i zaczynał ostro go hejtować, chociaż on raczej wtedy nie był taki prześmiewczy. Rozumiesz? Naturalnym, ludzkim impulsem jest niechęć do perfekcjonizmu. Niby wszyscy do niego dążymy, ale jak spotkamy ChodzacyIdeał na ulicy od razu mina nam rzednie. Dlatego właśnie wychodzę z szoku, dlaczego twoim bohaterowie-marzenie się jeszcze nie pozabijali. Dobra- wiem, że ciężko pisać o złych rzeczach i wadach, ale musisz je uwzględnić. Najlepiej zrób tak- weź tyle kartek, ile masz bohaterów i na każdej z nich napisz imię i nazwisko postaci. Z jednej strony wypisujesz pięć zalet, z drugiej pięć wad. Uroda lub jej brak musi być zawsze uwzględniona do zalet/ wad. To ci pomoże. Staraj się, żeby żadna cecha się nie powtórzyła. Uzasadnij te cechy. Trochę jak na polskim omawianiu lektury, no nie? Ale po to, to jest, żeby nauczyć się tworzyć bohaterów z krwi i kości, a nie takich z amerykańskiego serialu.
3/ 8 p
* oryginalność
Ojjj... Słabo, słabo... Jak już wspominałam brakuje mi czarnego charakteru. Gdyby się pojawił i cały czas mieszał, to z pewnością dałabym ci pełen bukiet tych punktów. A tak? Mogę coś tam rzucić za brak Dorcas Meadowes i Ann o jakimś tam nazwisku, jako dziewczyny Remusa. Ale to za mało. Musisz wymyślić fabułę, taką, jak w książkach. Nie rób z HP tandetnego romanisdła. Wprowadź Śmierciożerców, zaczarowane przedmioty, zwykłą, najprawdziwszą magię. Nie po to uczą się w magicznej szkole, żeby nic tylko jęczeć nad niepowodzeniami miłosnymi. Dobra, to też jest potrzebne, jasne, ale to powinien być tylko uroczy dodatek. Harry Potter to książka o przyjaźni- skup się na wielkiej, braterskiej więzi Huncwotów, na przyjaźni Lil i Severusa, póki jeszcze jest, na relacjach między dziewczynami. Kłóć ich i gódź. Niektóre przyjaźnie rozwiąż, wprowadź wredne intrygantki z fanklubów Blacka i Pottera i zaborczych chłopaków, którzy grają w Qudditcha! Gmatwaj fabułę, plącz ją, aż stanie się z niej istny węzeł gordyjski. Wtedy zacznie naprawdę wciągać.
1/ 5 p
* opisy miejsc i czasu
Słabiutko, słabiutko. Nie powiem- dbasz o czas wydarzeń, łatwo można się zorientować mniej więcej którego tam teraz, u nich, jest, ale opisy miejsc... Zbytnio skaczesz po akcji. Pędzisz. W pierwszym zdaniu jest ranek, a w drugim już wieczór. Opisuj rutynę dnia codziennego. To wcale nie jest nudne- to dodaje smaczku, jeśli się to umiejętnie zrobi. Nie bój się opisów przyrody! Mnie ich brakuje.
1/ 2 p
* tempo rozwijania się akcji
Eeee... Jakiej akcji? Serio, minęło dziesięć rozdziałów, a póki co nic się nie rozkręciło. Wiem, że się powtarzam, ale koniecznie właduj do opowiadania Śmierciożerców i Voldemorta. Robisz ze swojego fanficka kompletną nowelę. Okej, ja lubię nowele, ale bez przesady- zło musi się pojawić. Ktoś musi mieszać. Ktoś musi denerwować! Inaczej akcja nigdy się nie rozpocznie.
1/ 3 p
* styl
Coś o twoim stylu? Zbyt często używasz najpospolitszych czasowników, czyli "być" i "mieć" i tekst traci na jakości. Brakuje mi opisów przyrody, osób, jakiś wewnętrznych sporów, wspomnień, opisów temperamentu... To wszystko bardzo umila czytanie, ale u ciebie tego brakuje. Twój blog co prawda nie należy do tych, które ja nazywam scenariuszem do kiepskiego serialu, czyli same kwestie bohaterów i nic więcej- u ciebie jest kilka opisów, ale jest ich stanowczo zbyt mało. Korzystaj ze słowników synonimów, dzięki temu zlikwidujesz liczne powtórzenia. Opowiadaj o wydarzeniach przed rozpoczęciem akcji, opisuj głównych bohaterów. Możesz to robić wielokrotnie, nawet w każdym rozdziale! Ukształtuj punkty widzenia każdej postaci. Pisz o ich planach na przyszłość. Zwyczajnie, wejdź w głąb ich psychiki.
2/ 5 p
4. Stylistyka, ortografia, interpunkcja.
Interpunkcja u ciebie leży. Błąd za błędem, błędem pogania.
Wypiszę błędy z tylko jednego rozdziału, bo do Bożego Narodzenia bym się nie wyrobiła. Moim zdaniem wszystkie te błędy, które we większości są głupie, wynikają jedynie z nieuwagi, bo jak coś piszemy, to ostatnie, o czym myślimy, to poprawność. Przed publikacją zawsze czytaj tekst, to wyłapiesz połowę swoich pomyłek. A jeśli sprawdzasz je zawsze, a mimo to, tyle ci ucieka, to koniecznie zatroszcz się o betę- często ciężko zrozumieć sens zdania, jeśli nie ma w nim przecinków. Bardzo polecam bety- często coś doradzą, pomogą, zawsze ma się jakiegoś stałego czytelnika… No fakt faktem trochę trzeba na korektę poczekać, ale to nie są jakieś niewyobrażalne okresy- dwa, trzy dni. A czekać warto. Jak chcesz, to podeślę ci maile do kilku bet.
Mam nadzieję, że za nie długo nie zjawi się tu Potter- to brzmi trochę sztucznie, wiesz? Lepiej w ten sposób- "Mam nadzieję, że Potter się tu nie zjawi".
Gdy tylko wszedł, Lily poczuła dziwne ukłucie.
Lily była tak wkurzona na Jamesa, nie wiedziała co robi, był to po prostu odruch- mówiłam już o czasownikach i przecinkach, nie? Ach- i jeszcze po "Jamesa" wstawiłabym "że".
Smacznego, Potter!
Lily siedziała na podłodze w łazience w Dziurawym kotle w czasie, gdy Severus płukał włosy w kranie.
I ona jeszcze go przepraszała!
Lily wydawało się, że czyta w jej myślach.
Miała pewność, że James chce tylko się z nią umówić, żeby udowodnić, że żadna dziewczyna mu nie odmówi- po miała przydałoby się "jednak".
Dlaczego zakochani mają zawsze problemy?- pomyślała- źle zapisujesz myśli. Albo się pisze tak:
Dlaczego zakochani mają zawsze problemy?, pomyślała. Albo tak:
"Dlaczego zakochani mają zawsze problemy?"- pomyślała. Albo tak:
-Dlaczego kochani mają zawsze problemy?- pomyślała.
Muszę zwrócić ci uwagę na coś jeszcze- źle zapisujesz imiona angielskie.
Z dialogami jest sprawa prosta, ale łatwo się pomylić, to prawda. Można pisać albo z kropką, albo bez kropki. Z kropką pisze się, kiedy są dwa zdania "wiesz, kto został prefektem Gryffindoru?" i "dam ci podpowiedź- siedzi obok ciebie i powtarza transmutację"- jest kropka. Oddzielasz od siebie dwa różne zdania. A w przypadku, gdyby to było jedno zdanie, np.:
-Dam ci podpowiedź- rzuciła tajemniczo- siedzi obok ciebie i powtarza transmutację.
Jest jedno zdanie- nie ma kropki, bo to jakby wtrącenie, piszemy bez kropki, a kontynuację zdania z małej litery. A więc prosto ujmując- jeśli ktoś wypowiada kilka zdań, a narrator oddziela je od siebie tekstem wtrąconym w mowie zależnej- jest kropka. Jeśli wypowiadamy tylko jedno zdanie, a właściwie narrator tak jakby "rozbija" to zdanie- nie ma kropki, tylko myślnik i kontynuacja z małej litery.
Następna sprawa:
-Będę mogła w końcu odbierać punkty Potterowi- ucieszyła się i dodała- Jedziesz z moim rodzicami na zakupy na pokątną?
Tutaj znowu mamy dwa zdania, a więc powinna być kropka, ale narrator z góry narzuca Lily ton głosu, przytacza ją, a więc musisz dać dwukropek:
-Będę mogła w końcu odbierać punkty Potterowi!- ucieszyła się i dodała: -Jedziesz z moimi rodzicami na zakupy na Pokątną?
Błąd z kropkami w dialogach powtarza się u ciebie nagminnie, więc mam nadzieję, że trochę wyjaśniłam tę sprawę.
Następne, co jest niezmiernie ważne w opowiadaniach, a o co wiele osób często ignoruje- naturalność zdań.
To powinno być tak: narrator jest obojętny, nie auktorialny, wszechwiedzący, nie komentuje, nie używa mowy potocznej i wtedy wolno, a nawet trzeba, używać wyszukanych wyrażeń i trudniejszych słów, ale tylko wtedy. Na co dzień nikt nie zawoła do ciebie:
-Hejże! Ma matka kornie prosiła, bym ja pożyczyła od ciebie tweedową koszulę, aczkolwiek wcale mi się nie podoba.
Dobra, zdanie jest bez sensu, ale mam nadzieję, że wiesz, co chcę powiedzieć. Musi być naturalnie. Mogą być powtórki, bohaterowie mogą używać mowy potocznej, mogą się jąkać, mogą się zacinać, mogą tworzyć jakieś neologizmy, czego w żadnym wypadku nie może robić narrator, wszystko, byle tylko nie gadali jak kompletne roboty.
I ty na całe szczęście to szanujesz. Czytałam na głos, żeby sprawdzić, jak to będzie brzmiało i brzmi dobrze. Za naturalne dialogi dam ci dodatkowy punkt.
Czego się jeszcze uczepić... Ach, wiem! Twoi bohaterowie są zbyt skorzy do zwierzeń, a raczej zbyt otwarci. Nieludzko otwarci. Syriusz rozmawia z dziewczyną i już opowiada o swoich różniących się znacznie od rodziny poglądach. Ja rozumiem, że jest sprowokowany, ale... istnieje taka bariera. Pewnych tematów się nigdy nie porusza. Syriusz zobaczył Vicky, a ta od razu na niego naskakuje. Dobra, dziewczyna może mieć temperament, czemu by nie, ale ja nigdy bym nie naskoczyła na kogoś, kogo widzę pierwszy raz w życiu, że pewnie jak reszta wielbi czystą krew! I jeszcze ten suuuper argument:
-A więc co ty tu robisz?
A ty, Vicky? Obydwoje są w identycznej sytuacji, więc ona nie powinna się go tak czepiać. Rozumiesz, o co mi chodzi? Przedstawiasz myśli i uczucia bohaterów poprzez rozmowę- w sumie prawidłowo, ale wszystko toczy się zbyt szybko, żeby schodzić na pewne tematy. Dziewczyny zbyt szybko zaprzyjaźniły się z Viktorią. Przecież jest nowa, a więc powinny odczuwać jakiś niepokój, ciekawość, powinny się powoli poznawać, pytać, zaprzyjaźniać... ale nie. One traktują ją jakby były starymi psiapsiółami od pierwszej klasy, bronią ją przy stole, plotkują, wychwalają... I zwierzają się praktycznie obcej osobie. A nie są wcale zdesperowane.
2/ 4 p
* bohaterowie
Ach... Moja ulubiona kategoria, tutaj będę miała najwięcej do powiedzenia. Zacznę może tak:
Na chwilę obecną jest multum przeróżnych blogów o Jily. Jedne gorsze, drugie lepsze, ale nawet w najlepszych pojawia się jeden, ten sam błąd- James i Lily są źle wykreowani.
Panna Evans albo jest idealna, piękna, inteligentna, utalentowana, wszyscy ją kochają i lubią- czyli jest typową Mary Sue, albo jest wyszczekana, ma temperamencik, ale w głębi duszy jest bardzo wrażliwa i boi się miłości i odrzucenia. Jest też Lily-Robot, czyli taka Lily, o której nie wiadomo nic i nie potrafiłabym wskazać u niej żadnej cechy. Jak u robota.
James Potter z kolei albo jest romantycznym Huncwotem, aroganckim i pewnym siebie bożyszczem całej żeńskiej populacji, który jest inteligentny, bystry, zdolny, wysportowany i zabójczo przystojny; albo jest rozwydrzonym bachorem, który musi dostać, co tylko dusza zapragnie, a ja marzę tylko o tym, żeby go udusić poduszką.
I naprawdę ciężko ich wykreować. Naprawdę. W tym wszystkim musi być złoty środek- James musi być mądry, utalentowany, przystojny i wysportowany, bo tak nakazuje kanon, ale jego wady powinny przykrywać ten idealizm, a więc musi być złośliwy, arogancki i miejscami denerwujący, ale z zachowaniem normy, żeby to w pewien sposób dodawało mu uroku. On jest trudny.
Lily z kolei powinna mieć charakterek, to prawda, ale nie można zapominać o jej miłości do zasad, kujoństwie i tym, że jest odrobinę nudna. I tutaj znowu, żeby była dobrą bohaterką, trzeba pracować nad jej subtelnym charakterem i jednocześnie drugim obliczem choleryczki. Tak, żeby utworzyć tak jakby Jekylla i Hyde' a, ale ze smaczkiem. I ona jest jeszcze trudniejsza.
A w jakim ty idziesz kierunku?
O Lily nie za wiele jest powiedziane- niby jest wredna i wybuchowa, ale jednocześnie stawia się za Severusem mimo, że nie jest on najlepszym kumplem- zostawia ją na Pokątnej praktycznie bez powodu i w ogóle...
Rola Jamesa ogranicza się do uganiania się za Lily, walenia głupich komentarzy i odpracowywania szlabanów. Powinnaś pociągnąć jego charakter- opisać jego relację z Syriuszem, jego uczucia względem Lily- zdziwienie, że nie dała mu się tak łatwo, ale i smutek ze zwykłego faktu, że jego miłość jest nieodwzajemniona. Potter nie jest infantylny i dziecinny- to bardzo głęboka postać, którą ciężko wykreować, ale o tym już mówiłam. Poświęć mu trochę czasu. Śmiem twierdzić, że opowiadanie o Jily jest tak dobre, jak dobry jest James. Jeśli ja sama zaczynam się w nim zakochiwać (a kochliwa nie jestem), to zakochuję się przy okazji w opowiadaniu. Jeśli mnie denerwuje- opowiadanie jest denerwujące, to proste.
Vicky- kuzynka Syriusza, w której się zakochał, typowa Dorcas Meadowes/Mary Sue, tylko inaczej się nazywa. Wyszczekana, piękna, zdolna, utalentowana, wszyscy ją lubią, każda dziewczyna chce nią być i każdy chłopak chce z nią być. Nie lubię jej. Najpierw naskakuje na Syriusza bez powodu, potem bez powodu atakuje Snape' a na eliksirach (chociaż go nie zna- Huncwoci znali go przez pięć lat, więc mogą go sobie nie lubić, ale ona? Szczyt bezczelności). Swoim idealnym charakterem może przyprawić o poważne kompleksy albo niepohamowaną chęć zwalenia jej z Wieży Astronomicznej.
Syriusz- Syriusz to Syriusz. Zachowuje się jak drań, chce zaliczyć każdą dziewczynę w Hogwarcie i nie może pojąć, czemu Victoria go odrzuca. Proszę cię, nie zmieniaj go w zakochanego pantofla. On ma być podły i nieliczący się z uczuciami dziewczyn. Typowy babiarz, który wreszcie zrozumie swoje błędy- ale stopniowo. Można go popsuć równie łatwo jak Jamesa albo Lily.
Alicja i Samantha- sztuczne tło, pokazują się, żeby nie było, że ich nie ma.
Remus i Peter- jw.
Snape- przynajmniej go nie zignorowałaś, jest, głównie jako ofiara, ale jest. Pamiętaj o tym, że on sam święty nie był i potrafił walnąć Sectumsemprą w swoich prześladowców. Z pewnością nie był tak opanowany jak u ciebie.
Ehh... Wiesz kogo mi brakuje? Czarnego charakteru. Takiego łotra, jakiegoś Ślizgona-Śmierciożercę, który naprawdę jest zły, bo mówiąc czarny charakter nie mam na myśli złego-bo-rozwala-innym-związki, tylko kogoś, kto będzie próbował wcisnąć ich w szeregi Czarnego Pana. Pamiętaj, że Lily i James trzykrotnie oparli się Voldemortowi i to nie przez ich krótką działalność dla Zakonu, ale być może również w Hogwarcie. Nie zapominaj o wojnie. Wiem, że to trudne, ale musisz powoli uśmiercać bohaterów ich krewnych, rodziców... Musisz podkreślać bezwzględność i okrucieństwo Voldemorta. I nie ignoruj Petera! Był zdrajcą, może nawet przez cały Hogwart, a więc niech kabluje!
Kolejna rzecz- na ogół bohaterowie są jak... simy w Simsach. Muszą mieć zarówno wady, jak i zalety. Ideałów po prostu NIE MA. A nawet jak się jakiś zdarzy, to zazwyczaj nikt za nim nie przepada- a to z zazdrości, a to po prostu się taki znudzi. Nie mam pojęcia, jakim przykładem się posłużyć, żeby nikogo nie obrazić... Hmmm- niech będzie- Ridge w "Modzie na Sukces"- pamiętam, że gdy tylko babcia włączała odcinek cztery tysiące-cośtamcoś, dziadek się budził i zaczynał ostro go hejtować, chociaż on raczej wtedy nie był taki prześmiewczy. Rozumiesz? Naturalnym, ludzkim impulsem jest niechęć do perfekcjonizmu. Niby wszyscy do niego dążymy, ale jak spotkamy ChodzacyIdeał na ulicy od razu mina nam rzednie. Dlatego właśnie wychodzę z szoku, dlaczego twoim bohaterowie-marzenie się jeszcze nie pozabijali. Dobra- wiem, że ciężko pisać o złych rzeczach i wadach, ale musisz je uwzględnić. Najlepiej zrób tak- weź tyle kartek, ile masz bohaterów i na każdej z nich napisz imię i nazwisko postaci. Z jednej strony wypisujesz pięć zalet, z drugiej pięć wad. Uroda lub jej brak musi być zawsze uwzględniona do zalet/ wad. To ci pomoże. Staraj się, żeby żadna cecha się nie powtórzyła. Uzasadnij te cechy. Trochę jak na polskim omawianiu lektury, no nie? Ale po to, to jest, żeby nauczyć się tworzyć bohaterów z krwi i kości, a nie takich z amerykańskiego serialu.
3/ 8 p
* oryginalność
Ojjj... Słabo, słabo... Jak już wspominałam brakuje mi czarnego charakteru. Gdyby się pojawił i cały czas mieszał, to z pewnością dałabym ci pełen bukiet tych punktów. A tak? Mogę coś tam rzucić za brak Dorcas Meadowes i Ann o jakimś tam nazwisku, jako dziewczyny Remusa. Ale to za mało. Musisz wymyślić fabułę, taką, jak w książkach. Nie rób z HP tandetnego romanisdła. Wprowadź Śmierciożerców, zaczarowane przedmioty, zwykłą, najprawdziwszą magię. Nie po to uczą się w magicznej szkole, żeby nic tylko jęczeć nad niepowodzeniami miłosnymi. Dobra, to też jest potrzebne, jasne, ale to powinien być tylko uroczy dodatek. Harry Potter to książka o przyjaźni- skup się na wielkiej, braterskiej więzi Huncwotów, na przyjaźni Lil i Severusa, póki jeszcze jest, na relacjach między dziewczynami. Kłóć ich i gódź. Niektóre przyjaźnie rozwiąż, wprowadź wredne intrygantki z fanklubów Blacka i Pottera i zaborczych chłopaków, którzy grają w Qudditcha! Gmatwaj fabułę, plącz ją, aż stanie się z niej istny węzeł gordyjski. Wtedy zacznie naprawdę wciągać.
1/ 5 p
* opisy miejsc i czasu
Słabiutko, słabiutko. Nie powiem- dbasz o czas wydarzeń, łatwo można się zorientować mniej więcej którego tam teraz, u nich, jest, ale opisy miejsc... Zbytnio skaczesz po akcji. Pędzisz. W pierwszym zdaniu jest ranek, a w drugim już wieczór. Opisuj rutynę dnia codziennego. To wcale nie jest nudne- to dodaje smaczku, jeśli się to umiejętnie zrobi. Nie bój się opisów przyrody! Mnie ich brakuje.
1/ 2 p
* tempo rozwijania się akcji
Eeee... Jakiej akcji? Serio, minęło dziesięć rozdziałów, a póki co nic się nie rozkręciło. Wiem, że się powtarzam, ale koniecznie właduj do opowiadania Śmierciożerców i Voldemorta. Robisz ze swojego fanficka kompletną nowelę. Okej, ja lubię nowele, ale bez przesady- zło musi się pojawić. Ktoś musi mieszać. Ktoś musi denerwować! Inaczej akcja nigdy się nie rozpocznie.
1/ 3 p
* styl
Coś o twoim stylu? Zbyt często używasz najpospolitszych czasowników, czyli "być" i "mieć" i tekst traci na jakości. Brakuje mi opisów przyrody, osób, jakiś wewnętrznych sporów, wspomnień, opisów temperamentu... To wszystko bardzo umila czytanie, ale u ciebie tego brakuje. Twój blog co prawda nie należy do tych, które ja nazywam scenariuszem do kiepskiego serialu, czyli same kwestie bohaterów i nic więcej- u ciebie jest kilka opisów, ale jest ich stanowczo zbyt mało. Korzystaj ze słowników synonimów, dzięki temu zlikwidujesz liczne powtórzenia. Opowiadaj o wydarzeniach przed rozpoczęciem akcji, opisuj głównych bohaterów. Możesz to robić wielokrotnie, nawet w każdym rozdziale! Ukształtuj punkty widzenia każdej postaci. Pisz o ich planach na przyszłość. Zwyczajnie, wejdź w głąb ich psychiki.
2/ 5 p
4. Stylistyka, ortografia, interpunkcja.
Interpunkcja u ciebie leży. Błąd za błędem, błędem pogania.
Wypiszę błędy z tylko jednego rozdziału, bo do Bożego Narodzenia bym się nie wyrobiła. Moim zdaniem wszystkie te błędy, które we większości są głupie, wynikają jedynie z nieuwagi, bo jak coś piszemy, to ostatnie, o czym myślimy, to poprawność. Przed publikacją zawsze czytaj tekst, to wyłapiesz połowę swoich pomyłek. A jeśli sprawdzasz je zawsze, a mimo to, tyle ci ucieka, to koniecznie zatroszcz się o betę- często ciężko zrozumieć sens zdania, jeśli nie ma w nim przecinków. Bardzo polecam bety- często coś doradzą, pomogą, zawsze ma się jakiegoś stałego czytelnika… No fakt faktem trochę trzeba na korektę poczekać, ale to nie są jakieś niewyobrażalne okresy- dwa, trzy dni. A czekać warto. Jak chcesz, to podeślę ci maile do kilku bet.
Miała dużo sekretów,
którymi nie chciała podzielić się nawet z swoimi najlepszymi przyjaciółmi.- przed: „która”, „które”, „którymi” zawsze
przecinek.
Była też czarodziejką, w szkole magii i czarodziejstwa - Hogwart. Szkole
magii dla czarodziejów,
w szkole,
gdzie wszystko było możliwe. Gdzie znalazła przyjaciół, swoją pasję-
a)To coś jak: uczę się w gimnazjum-
Warszawa. Nie, nie, nie. Hogwart, teoretycznie rzecz biorąc, wcale nie jest nazwą
szkoły- to takie umiejscowienie. U nas mówi się np. Liceum Ogólnokształcące nr
5 w Krakowie, a tam jest (wielkimi literami!) Szkoła Magii i Czarodziejstwa w
Hogwarcie. Wiadomo, że uczniowie nie będą mówić pełną nazwą, Anglicy ogólnie
lubią skracać- więc w książce jest Hogwart.
b)powtórka. Czarodziejstwa-
czarodziejów… W sumie w ogóle drugie zdanie jest niepotrzebne.
c)przecinek przed „gdzie”. Najłatwiej
zapamiętać tak, że w zdaniu ile czasowników, tyle przecinków. Trzymaj się tej
zasady i błędów nie zrobisz.
d)trzecie zdanie powinno wejść w
drugie. Na twoim miejscu napisałabym to tak: Chodziła również do Szkoły Magii i Czarodziejstwa w Hogwarcie, szkoły,
gdzie wszystko było możliwe; gdzie znalazła przyjaciół i swoją pasję.
Miała też kilka wad, jedną z nich były zaczepki Jamesa Pottera,
zwanego Rogaczem- „zwanego Rogaczem” jest wtrąceniem, a więc przecinek.
Hogwardzie-
odmiana prosta jak barszcz: Hogward- Hogwardzie; Hogwart-
Hogwarcie.
James swoją
popularność zawdzięczał swoim karygodnym zachowaniem- powtórka.
W szkolę- w szkole. Rzeczownik szkoła
nie posiada formy „szkolę”. Ja szkolę psa.
Remus,
zwany Lunatykiem był przyjacielem Lily. Uważała, że tylko dzięki niemu Huncwoci nie rozwalili
całego zamku,
który pełnił funkcję ich szkoły- przecinek przed „że” i przed „który”.
Jak każdy miał swoje tajemnicę- tajemnice. Tajemnicę można mieć w bierniku
liczby pojedynczej, a „swoje” wskazuje na liczbę mnogą.
Każdej pełni przyjmował swoją wilczą postać, ale nie wpływało to na jego
codzienne zachowanie- przecinek przed „ale”.
Syriusz,
do którego mówili Łapa, natomiast w zachowaniu prawie niczym nie różnił
się Rogacza- „do którego mówili Łapa” to wtrącenie, więc przecinek.
Natomiast w zachowaniu… Nie. To źle brzmi. Musi być „w zachowaniu natomiast”.
Chociaż ja bym te natomiast zastąpiła spójnikiem „a” albo „i”.
Petera zwanego jako Glizdogona nie mogło się nazwać przystojnym- albo
jest się zwanym, albo jest się znanym. Powinno być: „Petera, znanego jako Glizdogona,
nie mogło się nazwać przystojnym” albo: „Petera, zwanego Glizdogonem, nie mogło
się nazwać przystojnym”.
Lily uważała, że to tylko dlatego, że miał szczęście zaprzyjaźnił się
z resztą Huncwotów- po „że” przecinek.
Może większość dziewczyn zgodziła by się na to, ale ona uważała to za żałosne- co
do cząstki by- piszemy łącznie kiedy jest w parze z osobową formą czasownika, a
osobno gdy jest z bezokolicznikiem.
Pietnastoletnia-
piętnastoletnia.
Rude włosy opadały na ramiona, na jasnej twarzy rozsypało
się
mnóstwo piegów.
Zielone jak szmaragdy oczy śledziły litery książki ,, Transmutacja IV stopień''-
można się lekko pogubić- w pierwszej części zdania musisz napisać, że
opadały na jej ramiona. I to „rozsypało się”… Nie pasuje. Jak już to „na jasnej
twarzy ktoś rozsypał mnóstwo piegów” albo „rozsypane były piegi”, chociaż to i
tak średnio brzmi… Jak już coś wymieniasz, to powinnaś kontynuować wszystko w
jednym zdaniu po przecinku. I na koniec- przytaczasz tytuł więc wymagany jest
dwukropek.
Sierpniowe słońce przedzierało się przez liście brzozy, pod
którą siedziała- przed „która”, „którą”, „której”… zawsze przecinek.
Przyłożyła rękę do czoła, żeby chroniąc oczy przed słońcem- połączenie
dwóch zdań:
a)Przyłożyła rękę do czoła
chroniąc oczy przed słońcem.
b)Przyłożyła rękę do czoła, żeby
ochronić oczy przed słońcem.
Poza tym przed „żeby” przecinek.
Poznała koślawe pismo Rogacza, którym na kopercie wypisane było ,,Lily Evans''.
Nie miała ochoty tego czytać, wiedziała, że to kolejne żałosne wierszyki.
Odrzuciła list na trawę, a sowa dziobnęła ją w palec.
-Ej!- krzyknęła, chociaż nie za bardzo ją to zabolało.
Podała sówce herbatnika, które jadła, a ta, zadowolona, rozłożyła skrzydła i odleciała- nie
za bardzo rozumiem to zdanie. Lily jadła herbatniki, czy to sówka zjadła
herbatnika? Dalej- wtrącenie „zadowolona”, więc przecinki.
Ruda posunęła się na kocu, żeby zrobić miejsce- brak zaimka. Komu miejsce? Mu miejsce.
-Wiesz kto został prefektem Gryffindoru?- zapytała uśmiechając się.- Dam
ci podpowiedź. Siedzi obok ciebie i powtarzała transmutację- o tym już wcześniej
mówiłam. Kropka po uśmiechając się i trochę dziwne mówić tak w czasie
przeszłym, nie? Tym bardziej, że obok jest „siedzi”, a nie „siedziała”.
Oznakę- w tym przypadku- odznakę.
Na pokątną-
to nazwa ulicy, więc z dużej litery.
Dziurawego kotła- Dziurawego Kotła.
Rodzice Rudej szli za nimi, skierowali się na zaplecze, gdzie
Severus stuknął różdżką w jedną z cegieł otwierając przejście na ulicę Pokątną.
Jak zwykle Pokątną
zapełniona była czarodziejami- Pokątna.
Kolorowe wystawy różniły się od mugolskich tym, że przedstawiały zupełnie inne
produkty.
Państwo Evans postanowiło odpocząć po zakupach, a Lily i Severusowi pozwolili aby
przez półtora godzinny pochodzili po ulicy Pokątnej.
Właśnie mieli zająć stolik, kiedy Lily ujrzała
samotnie siedzącego chłopaka z rzadkimi, blond włosami.
Choć- Tryb rozkazujący czasownika chodzić to chodź. "Choć" to spójnik, krótsza wersja "chociaż".
Mam nadzieję, że za nie długo nie zjawi się tu Potter- to brzmi trochę sztucznie, wiesz? Lepiej w ten sposób- "Mam nadzieję, że Potter się tu nie zjawi".
Siadaj, Sev- ZAWSZE, jak zwracamy się do kogoś, stawiamy przecinek.
Miał on orzechowe oczy, ukryte za okrągłymi okularami i
brązowe włosy, które co chwile mierzwił.
Gdy tylko wszedł, Lily poczuła dziwne ukłucie.
Ale jesteś śmieszny, Potter.
Hej, Lily!
Do zobaczenia, Remusie.
Snapa- zasada z odmianą nazwisk i imion po angielsku jest łatwiutka- jak nazwisko lub imię kończy się na samogłoskę np. Snape dodajemy apostrof i odmieniamy- Snape' a, Harry' ego; a jeśli kończy się na spółgłoskę piszemy normalnie- Jamesa, Pottera.
Lily była tak wkurzona na Jamesa, nie wiedziała co robi, był to po prostu odruch- mówiłam już o czasownikach i przecinkach, nie? Ach- i jeszcze po "Jamesa" wstawiłabym "że".
nie dokończonego- niedokończonego. Cząstkę "nie" na ogół piszemy razem, tylko w czasowniku jest inaczej. Niedokończony- przymiotnik.
Syriusz wybuchnął
śmiechem przypominający szczekanie psa- przypominającym i najlepiej "szczeknięcie".
Smacznego, Potter!
Przytkaj się, Łapo- przytkaj się? A nie lepiej "przymknij się"?
Lily siedziała na podłodze w łazience w Dziurawym kotle w czasie, gdy Severus płukał włosy w kranie.
I ona jeszcze go przepraszała!
Nie wiedział czy ma być zły na
siebie, czy na nią- "czy" jest spójnikiem po którym ani przed którym nie piszemy przecinka, chyba, że się powtarza więcej niż raz.
Siedziała tak rozmyślając, ku swojemu przerażeniu, wywnioskowała,
że myśli za dużo o Jamesie- a tak właściwie to co ma piernik do wiatraka? Płacze przez Snape' a i wnioskuje, że myśli za dużo o Rogaczu?
Lily, co się stało?
Lily wydawało się, że czyta w jej myślach.
Miała pewność, że James chce tylko się z nią umówić, żeby udowodnić, że żadna dziewczyna mu nie odmówi- po miała przydałoby się "jednak".
Dlaczego zakochani mają zawsze problemy?- pomyślała- źle zapisujesz myśli. Albo się pisze tak:
Dlaczego zakochani mają zawsze problemy?, pomyślała. Albo tak:
"Dlaczego zakochani mają zawsze problemy?"- pomyślała. Albo tak:
-Dlaczego kochani mają zawsze problemy?- pomyślała.
Muszę zwrócić ci uwagę na coś jeszcze- źle zapisujesz imiona angielskie.
Samantcha- Samantha. U nich nie ma "ch" jak u nas- wymawia się je jako "cz". A to jest Samanta, a nie Samancza.
Vicktoria- albo to jest Victoria albo Wiktoria. Nie ma takiego imienia jak Vicktoria. Tym bardziej, że ty różnie to zapisujesz- raz jest Viktoria, raz jest Victoire, raz jest Vicktoria... To są rożne imiona, a nie skróty do jednego.
No i "Gryffoni"- Gryfoni. To częsty błąd, ale nie mam pojęcia skąd się bierze. I raz piszesz Gryfoni z małej, a raz z dużej.
Co ja mam ci dać? Przykro mi, ale co dwie linijki jest błąd.
2/ 20 p
5. Dodatkowe punkty:
Nie mam za co ci dać. Naprawdę, nic nie przychodzi mi do głowy.
0/ 5 p
WERDYKT
Razem 20, 5 czyli ocena dopuszczająca.
Ehh… Mam nadzieję, że nie
oceniłam cię nazbyt surowo, ale nie potrafiłam inaczej. Proszę, nie zniechęcaj
się po mojej ocenie do pisania- piszesz ciekawie, wciągnęłaś mnie. Twoją piętą
Achillesową jest interpunkcja, ale to da się rozwiązać, wystarczy znaleźć betę.
Poleciały ci też punkty przy szablonie. Cały czas służę pomocą- mogę przesłać
ci mejle do bet i adresy szabloniarni. Znam ich pełno.
Co możesz zrobić? Czytaj, pisz,
czytaj, pisz i się nie zniechęcaj- skup się przede wszystkim na szlifowaniu swojego
stylu- wplataj opisy, wystrzegaj się powtórzeń, spróbuj wgłębić się w psychikę
bohaterów- efekty przyjdą z czasem. Dobrze zaczęłaś.
Sprawdzaj każdy swój rozdział
przed publikacją, najlepiej z góry napisz, jaki jest czas i miejsce akcji, żeby
potem wspomnieć o tym w tekście. Zrób sobie tabelę wydarzeń kilkanaście
rozdziałów do przodu. Zrób wykres wad i zalet bohaterów (wszystko musisz
uzasadnić), których ma być po równo. Tak samo defektów i walorów urody.
Zastanów się nad czarnym
charakterem, pamiętaj, że panuje wojna- nie może być zbyt kolorowo.
Cieszę się, że mogłam przeczytać
twojego bloga. Jest dobrze, chociaż wynik oceny może wcale o tym nie świadczy-
nagadałam się, więc jest dobrze. Kiedy nie ma o czym mówić, jest bardzo źle, a
jeśli cały czas o czymś nawijałam to znak, że nie zabrakło mi podczas czytania
wrażeń.
Życzę ci powodzenia w dalszym
pisaniu i dużo weny,
Caroline.